niedziela, 27 sierpnia 2017

Zawody z zaskoczenia ... Łopuszna 2017

Mimo że od zawodów w Łopusznej odbyły się prawie miesiąc temu, dziś pojawia się krótka relacja :D
       A więc, czemu z zaskoczenia? A no dlatego że, w środę przed zawodami Shira dostała zakażenie w prawej tylnej nodze,którą  miała dwa razy większą niż normalnie i nie pozwalała jej dotknąć, osowiałość, brak apetytu (Shira jak stoi i się patrzy na trawę a nie je to znak że coś się dzieje) . Po pierwszej konsultacji z lekarzem, diagnoza: treningi + upały = delikatny udar. No więc następny dzień kobyła stała w chłodnej stajni, dostała elektrolity i odpoczynek, jednak wtedy napuchnęła ta noga, koń wg nie mógł na nią stanąć, więc reinspekcja.  Diagnoza: zakażenie. I ta diagnoza była trafna. Antybiotyk dwa dni z rzędu, 0 wysiłku, pastwisko, w piątek wieczorem delikatna lonża. Pozwolenie od lekarza na start. Jednak w dalszym ciągu się zastanawiałam, czy ze względu na zdrowie konia, ich nie odpuścić.

         SOBOTA....   zawody.... godzina 7:30.... słoneczko świeci... koń zadowolony... Pasie się... Myślę sobie jest dobrze. Oglądam jej nogi, zero reakcji na dotyk, delikatny obrzęk, szybka konsultacja z lekarzem i właścicielem stajni. POZWOLENIE NA START. No dobra jest pozwolenie, a programu nie pamiętam, ponieważ od 3 dni miałam jakoś większe zmartwienia. Nic nie przygotowane. Jedynym naszym sprzymierzeńcem jak nigdy CZAS. Zawody zaczynały się o 17:00, a nasz przejazd wypadał na 17:22. Oczywiście w tym miejscu należą się podziękowania, Katarzynie Filak za WIELKĄ pomoc podczas zawodów i szybkiego przygotowania, oraz mojej mamie za wiele kursów dom -->stajnia ---->sklep jeździecki. Więc jak zaczęłyśmy o 8:30 o 10:00 łącznie z koniem wszytko było gotowe,(z wyjątkiem koreczków, ze względu na małego osobnika hasającego przy Shirze) więc mogłam spokojnie douczyć się programu, przy okazji paść konia.
Po zrobieniu koreczków, w dalszym ciągu się pasła, a to znak na dobry wynik!
A przechodząc już do samego przejazdu...
Jechałyśmy jako drugie, więc za bardzo nie było możliwości na obserwację przejazdów.
Ogólnie cały przejazd mi się super jechało. Oczywiście zatrzymanie i ruszenie było krzywe, więc tu nam uciekło jakieś 0,5 pkt.  Potem seria genialnych wolt, no może z wyjątkiem tej pierwszej na prawą rękę. Bardzo fajne wydłużenie, i niestety za wcześnie przeszłam do kłusa, więc stwierdziłam że jeszcze podkłusuje, więc sędzina stwierdziła utratę rytmu Mea Culpa! potem na wyciągnięciu w kłusie za dużo łydek i znowu za kłusowanie, o czym myślałam przez następne parę kroków więc źle ustawiłam konia przy zagalopowaniu, co skutkowało galopem na złą nogę :\ ale po tym się ogarnęłam i galopy wyszły całkiem przyzwoite ... no może po za tym że przy krótkiej przekątnej nie dojeżdżam do ściany. No i za krótkie zatrzymanie na końcu to jest standard :P



Po przejeździe nie liczyłam na zbyt wiele. A  tutaj 64% i drugie miejsce w konkursie WOW! Jechałam dwa razy w życiu ujeżdżenie i drugi raz drugie miejsce!
Skoki konkurs 80 cm 100 cm to dwa różne światy. 80 to był zupełnie przeciętny przejazd, w którym trochę mnie poniosło i tyle w temacie. Klasa L no to był chyba mój najlepszy przejazd w życiu mimo jednej zrzutki. Ładnie, stylowo, dobre skoki polecam!
                                                                     
                                                                       Klasa L <3

niedziela, 12 lutego 2017

Jesteśmy brązowi :)

W ubiegłą sobotę po 10 latach jazdy w końcu zdałam na brąz (i chyba nawet miałam najwyższe noty z całej grupy zdającej na brąz)
Ogólnie ujeżdżenie jechałam na bardzo fajnym koniu Sylwku wałaszku 9 letnim przesympatyczny rozprężała nas Barbara Zięba (dodam potem filmik na yt z przejazdu) Co do samego przejazdu. W moim odczuciu rewelacją nie był. Po wjeździe był skręt na prawą rękę i na filmiku bd to widać że koń mi się usztywnił. Za kłusowanie było w porządku a kłus ćwiczebny mim że z boku nie wyglądało źle, ja czułam że brakowało energii w tym wszystkim. Zagalopowanie było całkiem poprawne tylko zarówno na lewą jak i na prawą nogę przechodziłam za wcześnie do kłusa co mam wytknięte w protokole. Reszta przejazdu była całkiem poprawna (na nagraniu wygląda to dużo lepiej) no i skończyło się z wysokimi notami (nawet najwyższe na brązie)
Skoki (Co dziwne) skończyłam z niższymi notami niż ujeżdżenie. I w sumie myślałam że wg nie przejadę. Jechałam na skarogniadej kobyłce. I dziewczyna która przede mną jechała nie zdała i nie skoczyła na niej żadnej przeszkody, ale to nie ważne. Nie znam konia dali to jadę. Strasznie cwana kobyła, strasznie musiałam pilnować tępa najazdu wyprostowania wszystko musiało być na swoim miejscu żeby ona po prostu skoczyła, a zanim to zrobiła musiała się zastanowić czy ona chce. Przez co miałam jedną zrzutkę. Mimo to miałam nie dużo gorsze wyniki niż na ujeżdżeniu. Teoria poszła szybko. Komisja chciała mnie chwycić na opiece stajennej gdzie kazali mi zawiązać bezpiecznie konia i wskazać gdzie się znajdują poszczególne części ciała konia, i ze zdziwieniem patrzyła pani i słuchała odpowiedzi na pytania.
Jestem bardzo zadowolona z przebiegu całego egzaminu jak na to że ostatnimi czasy nie jeżdżę niestety z trenerem tak już od listopada, koni nie znałam, dzień przed rozleciał mi się but i miałam obawy co do wyjazdu. Jeszcze raz powtórzę Jestem mega zadowolona i dziekuję Pani Ania Mach która Tylko albo aż dwa dni z rzędu przed odznaką mnie po poprawiała dała kilka wskazówek za co bardzo dziękujemy. I przede wszystkim Dzięki pomocy Karoliny Dudzik która przez ostatni rok z nami ciężko pracowała. No i rodzice a w szczególności Mamce która woziła mnie i Weronikę. A no i Weronice za pomoc :) Mały (duży) sukces feriowy <3