Będąc gospodarzem ma się dużo, dużo, dużo czasu na wszystko. Sobotni konkurs ujeżdżenia zaczynał się o 16 więc do stajni przyjechałam o 10 żeby wszystko powoli ogarnąć. Jako iż ten koń nie wie co to biel musiałam ją na wstępie szorować a było dość chłodnawo. Przeczyściłam sprzęt buty itd itp W sumie nic się nie działo a ja do samego przyjazdu sędziny miałam wątpliwości czy dopuści mnie pelhamie z podwójną wodzą ponieważ niektórzy sędziwie się czepiają niektórzy nie. Sędziowała pani Danuta Lusina, która nas bez większych problemów dopuściła :D Start miałyśmy planowany na 16:24 więc o 15:30 zaczęłam już powoli się zbierać. Na rozprężalni miałyśmy w sumie dwa warianty albo na tzn "polach" które zazwyczaj służą jako pastwiska albo na maneżu gdzie wydawało by się że jest mega błoto (lało od ok 13) było całkiem przyzwoicie, dlatego połowę czasu spędziłyśmy na polach gdzie miałyśmy ustawiony z drągów czworobok i można było powyjeżdżać narożniki no i nie było tłoku.
rozprężalnia fot. Anna Michniak |
Sam czworobok był na trawie, a mój przejazd był #5 nie było tragedii jeszcze jeden przejazd przed moim przestało padać zupełnie. Jako że nie darzę ujeżdżenia wielką sympatią przejazd traktowałam zupełnie treningowo w celu sprawdzenia jak naszą pracę ocenia sędzia i w celu pokazania się no i oczywiście zawody odbywały się u nas więc hej! czemu by nie spróbować? Ogólnie jechało mi się super nawet niekiedy lepiej niż na treningach czuć po prostu buło jak ten koń pracuje i ma energię idącą od tyłu owszem w niektórych momentach miała takie zawahanie które kontrowałam łydką i w miarę to wychodziło.
Fot. Sara Pasoń |